niedziela, 29 września 2013

W starym kinie część 2, czyli spostrzeżeń kilka o mentalności

Kontynuując czarno-białe klimaty zaznaczę, iż inspiracją postu nawiązującego do odcieni szarości był temat wykonania kartki pt. film. Jeśli film to i stare kino, a ja od dawna przymierzałam się do monochromatycznych kartek. Efekt i kilka moich spostrzeżeń oceńcie sami.




Autorem wizerunku pary na kartce jest Giambattisa Piazzetta, osiemnastowieczny malarz wenecki, wybitny przedstawiciel późnobarokowego malarstwa dekoracyjnego, który potrafił operując światłocieniem nadać swoim obrazom niezwykłą głębię. Obraz ten został wykorzystany na stronie tytułowej dzieła Francesca Algarottiego Przewodnik naukowy dla dam, czyli rozmowy na temat światła i koloru. Zwracam uwagę na to, że książka była dla dam, co pokazuje podział na to, co męskie i żeńskie, tak jak czarne i białe. Dziś nie jest już tak samo, ale czy bez wyjątków?





Trudno mi było przełamać się do zrobienia czarno-białych kartek na ślub, choć kupiłam przepiękne papiery w tych kolorach. Bo jak to kiedyś mawiano: czerń na ślubie przynosi pecha. Ale dziś takie "zabobony" są nie w modzie, a połączenie bieli i czerni - niezależnie od okazji i medium - postrzegane jest jako najbardziej eleganckie i klasyczne.




O ile ja dawałam mojej przyjaciółce na ślub prezencik opakowany właśnie w czerń i biel, i było to już sporo lat temu, mając przysłowiową duszę na ramieniu, czy ta kolorystyka nie będzie uznana za niewłaściwą, o tyle parę dni temu usłyszałam od pary o pokolenie starszej ode mnie, że oni jednak są tradycjonalistami i wybiorą karnet w kolorze nadziei, bo nie ulegają kolorystycznym modom. 

Ha, ot takie sobie badania nad mentalnością czasem prowadzę, by nie zapomnieć o korzeniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz