czwartek, 28 marca 2013

BLOG HOP SZAGA

Kilkanaście dni temu wraz z kilkoma craftującymi koleżankami z
SZAGA
rozmawiałyśmy o urokach blogowania. Z tego spotkania powstał artykuł-wywiad, który ukazał się w lokalnej prasie, a jego elektroniczną wersję będzie można wkrótce znaleźć tu:
artykuł


Serdecznie dziękujemy red. Magdzie Prętkiej za wytrwałe moderowanie naszego, momentami dość chaotycznego, słowotoku.

Dziś chcemy zabrać Was w wirtualną podróż po blogach naszej piątki.
Krótko mówiąc zapraszamy na blog hopową zabawę!
Podążając za wskazówkami, odwiedźcie nasze blogi, według podanej niżej kolejności.
Wszystkie umieściłyśmy w swoich postach (blogowych wpisach) pewne słowo-klucz (każda swoje) obrazujące naszą twórczość.
U każdej z nas zostawcie komentarz, że bierzecie udział w zabawie, skompletujcie wszystkie pięć kluczy i wpiszcie je w komentarzu na ostatnim blogu.
Spośród Was wylosujemy szczęśliwca, który otrzyma od nas pięć pięknych niespodzianek.

Jeśli trafiliście do mnie z caboniowe,  to jesteście na dobrym tropie. Jeśli nie, wróćcie niepowtarzalna kartka.
Przeczytajcie niniejszego posta i znajdźcie pierwsze hasło. Później przejdźcie do ostatniego już przystanku zabawy, do bligu.

A blogowanie jest naprawdę fajne…



Odcienie są po to, by dostrzegać różnice, by dostrzegać szczegóły. Czasem dostrzegam odcień bladości na swej twarzy i to że farbowane siwe włosy mają inny odcień niż te nieposiwiałe. Czas ma swój odcień. Smaki i zapachy mają swoje odcienie. Relaks ma odcień burgundowego wina doprawionego szczyptą piernikowych korzeni. Wiara w to, co dobre ma odcień bladoróżowych kwiatów wiśni kwitnących nieśmiało w pierwszych wiosennych promieniach słońca. Leniwa błogość jest odcieniem zachodzącego słońca przedzierającego się przez firanki w kolorze kości słoniowej. Sadza, jak ta, która bucha z komina ruszającego ze stacji parowozu, naznacza ręce odcieniem zmęczenia. Głębię zachwytu oddaje lazur morskiej wody. Szarość wchłania, ale się jej nie poddaję. Tworzę melanż. Jestem nim.

Jestem odważna w purpurze
i poważna w czerni,
śmieję się błękitem,
odpoczywam w bieli,
magię odczuwam we fiolecie,
a spokój w zieleni.
Życie składa się z odcieni.

Hasło: odcienie.

Na mój blog, Drogi Czytelniku, powinieneś trafić z blogu caboniowe i przejść do bligu. U mnie zobaczysz w jak wielu odcieniach ceramika cieszy oczy, że granicą dla sutaszowych odcieni jest tylko wyobraźnia, a w papier wsiąkają wszystkie odcienie jak słowa. 



czwartek, 7 marca 2013

Codzienność szarość

Koloru szarego nie da się po prostu pominąć. Nie wiem, jak się to dzieje, ale ten szary wciąż wraca, wkręca się, przemyca, osacza. Jestem osobą, hmm... czarno-białą;-) Unikam relatywizmu, oportunizmu i dwuznaczności. A tu ciągle ta szarość w ataku. Może czas by się czegoś ze świata odcieni szarości nauczyć?

Pani Szok poprosiła o czarne kolczyki dla córki. Mówię: sam czarny się nie sprawdza, bo czarnego na czarnym tle nie da się wyeksponować, nie będzie widać rysunku ani kompozycji. Ok. Zatem dołóżmy szary. Oczywiście.


Onyx, hematyt, koraliki Toho, koraliki akrylowe, szklane,
fasetowane fire polish, dagger beads.



Spieszyłam się, bo termin naglił. Zaniosłam do zaakceptowania jeszcze niezaimpregnowane. Miałam też przy sobie swoje oceaniczne łezki z masą perłową. Wzbudziły spore poruszenie. Nagle odcienie szarości przyćmił spokój oceanu. I co było robić? Wróciłam do domu w szarościach ;-)





Wzór klasyczny w kolejnej odsłonie kolorystycznej też się podobał. Wiem już, że będą musiały być następne. Może ktoś pomyśli, że jestem monotematyczna. Cóż... ja odpowiem: zachwyt w cudzych oczach - taką monotematyczność lubię,.. lajkuję;-)


 

środa, 6 marca 2013

Poczuj turkusową miętkę

Nakupiłam motków w świeżych, wiosennych kolorach. Ten zrobiłam na prezent. Dla A. musi być coś turkusowego, jakżeby inaczej. Granat, niebieski, morski i jasny błękit z dużą dozą koloru miętowego. Ciekawe, że nie ma koloru turkusowego w dzianinie, a dopiero zestaw kolorów go tworzy  A. dziękuję, że wzbogaciłaś mój słownik o jedno charakterystyczne słowo. Ono zmieniło moje spojrzenie na biżuterię!;-) 






Spodziewałam się, że z nastaniem wiosny i zmianą barwy światła słonecznego łatwiej mi będzie fotografować moje artefakty. A tu lipa. Do sfotografowania szalika podchodziłam dwa razy i efekt jest marny. Barwy raz były za zimne, raz przekłamane. Zaczynam dotkliwie odczuwać brak choćby półprofesjonalnego sprzętu. 




Końcówki zakończone inaczej niż zazwyczaj. Zamiast guzika i oczka są dwa równe koraliki ceramiczne zakończone cracklem, tak że można je związać lub puścić luźno, by zwisały z szalika.



Szalik ma piękne soczyste, świeże kolory, lekko zimne, idealne dla szatynki lub brunetki. Czy widać to na zdjęciach?