Znalazłam w końcu cierpliwość, żeby ukręcić kolejny szalik z bambusowej włóczki. Przy poprzednich nieźle się namęczyłam. Tym razem, wiedząc co mnie czeka, uzbroiłam się w odpowiednią dawkę czasu i odporności na stres :-) i udało się. Wybrałam intensywny kolor landrynkowego różu, ot taka - jak mówi pewna Sabina - koloroterapia na deszczowe dni.
Niewielka domieszka brunatnego brązu podkreśla różnorodność odcieni koloru różowego.
Szalik ma niezwykle duży, ręcznie emaliowany guzik na drewnianej bazie prosto z Włoch! Wyjątkowy.
Szaliki bambusowe charakteryzują się niezwykłą delikatnością w dotyku - pisałam o tym już wcześniej, ale warto to podkreślić. Takie dopieszczenie skóry wokół szyi i dekoltu każdej pani poprawi nastrój, nawet w najbardziej ponury jesienny dzień.
Czy Wam też ten kolor kojarzy się z landrynkami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz